Łazienka PRAWIE gotowa:)
Trochę to trwało, ale Andrzej nie ma szans na urlop, więc powoli, małymi kroczkami... Kolor na ścianach waniliowy, albo śmietankowy jak kto woli. Wykorzystaliśmy stare meble, zegar, lampę i lustro, które przemalowałam na srebrny kolor, bo złote ramy trochę się nie komponowały :) Glazura, gres i mozaika, w prezencie od braciszka mojego, czekały grzecznie kilka lat, więc w sumie dość małym kosztem łazieneczka powstała, a i robocizna nasza.
Zależało mi żeby było przytulnie, możliwie jak najmniej "szpitalnie" - mam nadzieję, że się udało, mi się podoba baaaardzo, ale co powiedział mój małżonek - "tu jest za ładnie" :))))
I prysznic poniżej - tu gdzie kończy się glazura przy "murku" będzie oczywiście szyba, i druga mniejsza jako przedłużenie tej ściany kominowej przy ciemnej glazurze, bo teraz niestety papier toaletowy jest zagrożony :))) Wejście do prysznica będzie na wprost deszczownicy.
I wieczorkiem:
Została obudowa wanny do zrobienia. Okres na rozliczenie z bankiem się kończy, a cicięcie gresu pod kątem jest bardzo czasochłonne. Może analityk się nie czepnie.
Jeszcze trochę ogrodu:
A tu nasz "sąsiad" ulubiony, beczy rozkosznie jak tylko do niego zagadać :)