Poniedziałek Wielkanocny i śnieżna pierzynka.
Odwrócona kolorystyka domu, czyli zimy ciąg dalszy:
Zimowy widoczek z okien kuchennych:
A tak wyglądał nasz ogródek w wieczór wielkanocny:
Mąż przymusowo sport zimowy zwany odśnieżaniem wieczorem uprawiał - nie miał wyjścia, dogrzebał się do tarasu, przy którym rosną wielkie tuje, które miały taką śnieżną czapę zasłaniającą talerz anteny, że sygnału zero. Na dokładkę dziś pół dnia nie było prądu. Dochodzę do wniosku, że moja psychika postanowiła zacząć się do takiego stanu rzeczy przyzwyczajać, no bo jak to mówią - "człowiek nie bydle i do wszystkiego się przyzwyczai", to na co czekać :) Miłego popołudnia świątecznego kochani życzę :)