Schody na stryszek i dachowych przygód cd. :)
Wystarczyły dwie krokwie, trochę desek, gwoździe z odzysku, no i oczywiście 3 godziny pracy mojego uzdolnionego męża i gotowe - są, solidne schody na stryszek (ten duży nad częścią mieszkalną). Dzięki Ci, Kochanie - wiedziałeś, że marzę o tym, żeby się tam na górę wdrapać
Maleństwo pomagało dzielnie Tacie...
i taplało się w błotku - pełnia szczęścia :)
Oto one:
Stryszek jest super przestronny, a wyłaz, który jest od południa daje mnóstwo światła - jest o wiele przytulniej, niż na tym naszym strychu nad garażem. Już widzę jak moje dziewczyny będą tu buszować :)
Wczoraj znowu byli dekarze - poprawili szczyt, wygląda to teraz beznadziejnie, ale najważniejsze, że jest ok (czytaj: symetrycznie).
Nie jest to jednak koniec naszych dachowych przygód. W naszym projekcie przewidziane są bonie jako element dekoracyjny elewacji, a w naszym przypadku także jako ocieplenie fragmentu stropu - od frontu i tak samo od ogrodu:
Dopiero teraz zgadaliśmy się z Panem Dekarzem, że nie można skończyć dachu jeśli bonie nie są zrobione. Trzeba rozebrać dach w czterech miejscach - tu gdzie się styka z murem, zrobić ten fragment elewacji na gotowo, skrócić dach o jakieś 7 cm, obrobić na nowo blachą i dopiero będzie finisz. Pozytyw jest taki, że zrobimy to najszybciej jak się da - nie mogę się już doczekać :)