Poddasza ciąg dalszy.
Ściany jeszcze trochę podrosły, no i zaczęli też garaż:
Pozdejmowali już większość stempli podtrzymujących daszek nad tarasem i nad wyjściem z garażu na ogród:
Zaczęłam się rozglądać za dźwigiem do naszych nadproży łukowych, co by je wciągnął na górę (nadproża będą już we czwartek), i udało mi się dostać od Pana Edzia ze składu materiałów budowlanych namiary na ludzi, którzy korzystali niedawno z usług takiego dźwigu. Okazuje się, że to sąsiedzi z Żelechowa (no może nie bezpośredni sąsiedzi), którzy budują domek kanadyjski - podglądam ich kiedy jadę do Żabiej Woli, no bo to jednak niecodzienny widok jest. Im ten dźwig potrzebny był do wciągania gotowych elementów dachu. Teraz robią garaż i znów będą go potrzebować, więc zaproponowali, żebyśmy to jakoś w czasie zgrali to może za dojazd gość mniej policzy - super, przemili ludzie, oby takich więcej :)
Poza tym we wtorek chcą już zalewać wieniec, we środę przyjeżdża więźba, więc pomyślałam, że nie ma na co czekać i jadę jutro kupić dachówkę, wszystkie te pierdoły typu folie, rynny i oczywiście okna dachowe w liczbie 5 sztuk + wyłaz na dach. Ciekawe, czy zmieniły się ceny w nowym roku, oby na niższe:)