Schody.
Udało się wreszcie przykleić resztę wykładziny na schodach, jestem zachwycona efektem - jest przeurocza, polecam wszystkim których nie stać na drewniane schody:)
Z ostatnimi schodkami, zwłaszcza tym półokrągłym, było trochę zabawy, trzeba było wykładzinę rozciąć, przyciąć ładnie na półokrągło, a na koniec - uwaga!!! - po prostu zszyć wzdłuż krawędzi schodka. Efekt końcowy przeszedł moje najśmielsze oczekiwania:
Trzeba jeszcze zamontować listewki białe przy ścianie i na brzegach schodków, no i poręcz + tralki, ale zastanawiam się czy jasne drewno czy może konsekwentnie - białe, jak wszystkie listwy i drzwi. Może podpowiecie - z góry dziękuję :)
Jeszcze ku pamięci - dziś, po 6 tygodniach dobijania się do Alior Banku, udało nam się podpisać wniosek o aneks do umowy przedłużający czas na zakończenie robót. Mam nadzieję, że się zgodzą, bo tynkom jeszcze daleko do końca, a nie wiadomo kiedy zima przyjdzie :(
A propos dobijania się do Alioru, to muszę to opowiedziać dla potomności - historia z panem z tego banku jest niewiarygodna, ja sama nie mogę uwierzyć, że to w ogóle miało miejsce.
Więc tak - pan z tzw. CENTUM HIPOTECZNEGO podpisał z nami umowę kredytową, łaskawie poświęcił nam czas na podpisanie pierwszego aneksu, po czym uznał, że jego rola w tej sprawie się skończyła. Od końca sierpnia próbowałam, bezskutecznie do połowy września, się do niego dodzwonić w sprawie tego nieszczęsnego kolejnego aneksu (no, tacy podli klienci, kłopot robią, nie wyrobili się w terminie, fuj). W końcu odebrał, powiedział, że mogę wniosek złożyć w każdym oddziale, jednym słowem dajta mi spokój. Jego wyższość nade mną polega na tym, że do jego CENTRUM HIPOTECZNEGO nie da się wejść bez jego zaproszenia - ochrona i takie tam. A pan dalej telefonów nie odbiera, więc pojechałam grzecznie jak kazał, usłyszałam od pani, że nie, oni nie udzialają kredytów hipotecznych, nie mają takich wniosków, zły adres. Kolejne wyjście z pracy (trzeba odpracowywać po godzinach), truch truch do oddziału gdzie udzielają kredytów, usłyszałam tym razem od pana, że zły adres, bo to CENTRUM HIPOTECZNE podpisało umowę, a u nich inna ścieżka, procedura itd., itp. Mówi - może pani wysłać do nich pocztą ten wniosek (jak się okazało potem wprowadził mnie w błąd bo wnioski składa się w obecności pracownika banku) i że jestem kolejną klientką sygnalizującą, że panowie z CENTUM HIPOTECZNEGO stroją fochy i są nieodstępni dla klientów. Poszłam pokornie na pocztę polską sa, wysłałam poleconym i czekam. Mija tydzień, drugi, cisza. Dzwonię do pana, nie odbiera. Piszę sms, pan odpisuje, że ma problem z telefonem. Po czym dostaję info, że jego karta - uwaga: wygasła. Dzwonię na info do Alioru. Pani podaje mi numer do koleżanki pana z CENTRUM HIPOTECZNEGO, może ona się zlituje i czegoś się dowiem, co dalej. Dzwonię, pani obiecuje że mój pan oddzwoni. Dzwoni, a jakże, upiera się że pan w tzw. zwykłym oddziale na pewno przyjmie wniosek. Kolejne nasze zwalnianie się z pracy, dziecko ze szkoły, deszcz, korki i co - pan nie przyjmuje wniosku, daje mi numer do przełożonej pana z CENTRUM HIPOTECZNEGO. No ja cię, miarka się przebrała. Dzwonię do pani przełożonej - mówię co i jak, pan okrutnie zły na mnie donosicielkę oddzwania po 3 minutach i staje się cud - znajduje czas bez problemu dnia kolejnego czyli dziś i tak oto - po jedynych 6 tygodniach walki udaje się podpisać rzeczony wniosek o aneks, uffff....