Poddasze prawie skończone!!!
W pięknych okolicznościach przyrody pachnąca zielona więźba dotarła do nas z rana i Pan zdążył ją rozpakować przed przyjazdem betoniarki. Grześ mówi, że lekka, więc znaczy, że sucha, czyli nawet jak nie będzie na plusie to nie powinno być problemu z cięciem.
Około 9.30 przyjechała betoniarka, pani z betoniarni wcześniej dzwoniła, czy na pewno zalewamy dziś, bo lekki mróz i jak to powiedziała "ludzie w prywatnych domkach raczej nie zalewają" - a w tych nieprywatnych to co, inny beton, inna pogoda, inne standardy?
Dawno temu umyśliłam sobie schodek - taki dla ozdoby - w miejscu gdzie z salonu przechodzi się do biblioteki - tam nie będzie drzwi. Umyśliłam dwa, ale zapomniałam, że wanna będzie wpuszczana, niestety nad bibioteką, i nawet z jednym schodkiem sufit będzie dość nisko, ale uparłam się na schodek i już. Poza tym będzie kameralnie, przytulnie, jak przystało na miejsce, w którym będę się oddawać błogiej lekturze. W związku z tym, że już dwa razy został nam beton, i to nie mało, bo parę metrów, aż się prosiło, żeby go wykorzystać na moją podwyższoną podłogę w bibliotece. Młoty poszły w ruch i oto efekt:
Słoniątko wpuszczone dziurą zostawioną na podejście kanalizacyjne:
I po wylaniu:
Dziś jeszcze będą kończyć na dole ścianki działowe, a od jutra zaczynają działać z dachem, no i rano przyjeżdżają nadproża łukowe - nie mogę się ich doczekać :)